12:04
19 kwiecień 2024
piątek

Północna.tv

Ty też masz swój głos!

Motoryzacja na Gdańskich ulicach przed II wojną światową

Zamieszczono dnia sob., 2016-04-30 09:54

Dziś cofamy się do czasów, kiedy samochody były tworzone z potrzeby rozwoju życia – w samym Gdańsku mogli sobie na nie pozwolić nieliczni. Były to wyjątkowe maszyny.

 

Najważniejszym czynnikiem potrzebnym do koegzystowania na drodze w samochodzie, było uzyskanie prawa jazdy - w tym też celu odbywały się na terenie szkół Wolnego Miasta Gdańska zajęcia Przygotowania Wojskowego prowadzone dla uczniów klasy czwartej, był tam też cykl wykładów o budowie samochodu. Prawo Jazdy zdawało się wtedy u tzw. „Radców“ - zadawali oni wtedy kursantom pytania związane z tym co to jest prądnica, jak jest zbudowana i do czego służy akumulator? Gdy padały odpowiedzi pozytywne, oraz po otrzymaniu pozytywnej oceny za jazdę samochodem - upragniony dokument można było odebrać w starostwie powiatowym. Prawo jazdy wtedy nazywało się „pozwoleniem na prowadzenie samochodu“ - było wtedy zielone, a więc amatorskie. Te koloru czerwonego były dla zawodowców. Wojsko jak i inne organy samorządowe mogły bez problemu zarekwirować wtedy auto, najczęściej jednak takie incydenty realizowali pułkownicy Wehrmachtu dopiero w roku 1939.

 

Znaki drogowe nie odbiegały znacząco od tych, które można było spotkać poza granicami WMG - zostały one dostosowane jednak do specyfiki nadmorskiego regionu, więc w tym celu wprowadzono dodatkowe oznaczenia informujące o mostach oraz niebezpiecznym nabrzeżu. Szereg znaków, których próżno dziś szukać przeznaczonych było dla motocyklistów, których była spora rzesza. Warto podkreślić iż językiem urzędowym w WMG był Niemiecki, mimo iż wszystkie pisma doręczano mieszkańcom z tłumaczeniem na język Polski.

 

 

Sytuacja w mieście była napięta, ponieważ większość mieszkańców nie mogła pogodzić się z utworzeniem Wolnego Miasta Gdańska. Samochody były wyjątkowym luksusem, w większości przypadków były to konstrukcje będące spuścizną po niemieckich obywatelach. Z uwagi na status miasta portowego, wysoki poziom zamożności jego mieszkańców Wolnego Miasta Gdańska był bardzo atrakcyjnym miejscem dla potencjalnych inwestorów polskich i zagranicznych. Żaden z najbardziej znanych producentów nie mógł pominąć Wolnego Miasta Gdańska w swojej sieci sprzedaży. Jak przysłowiowe ,,grzyby po deszczu" zaczęły powstawać przedstawicielstwa znanych koncernów motoryzacyjnych. Rozpoczęły działalność firmy przedstawicielskie Fiata, Citroena, Chevroleta i wielu innych marek.

Wiemy, że w 1928 roku powstało generalne przedstawicielstwo amerykańskiego koncernu samochodowego Hudson Motor Car Company. Gdańska montownia mieściła się w budynkach dawnych pruskich Królewskich Warsztatów Artyleryjskich. Te zabudowania gdańskiej montowni przetrwały 1945 rok. Po wojnie na tym terenie rozgościła się, nieistniejąca już dziś Fabryka Opakowań Blaszanych, a od 1966 roku do dziś (po licznych przebudowach) budynki zajmuje Państwowa Akademia Muzyczna. Obecnie w kraju znajduje się kilka odrestaurowanych Hudsonów i Essexów (dokładna liczba nie jest znana), jeden z pojazdów wyprodukowanych wtedy w Wolnym Miescie Gdańsku - Hudson model Super Six można oglądać w Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach pod Warszawą.

 

Jakie marki spotykano najczęściej w wolnym mieście Gdańsk?

 

 

Wiemy że szef ówczesnej Policji jeździł Oplem, bardzo popularne były pojazdy z Zakładów Adlera – obok Mercedesa, Opla i Horcha należały do największych producentów samochodów w Niemczech. Produkowano w nich rowery i maszyny do pisania, a pierwszy samochód - najpopularniejszy na drogach WMG był niewielki Adler Trumpf Junior. Bardzo popularne były ciężarówki firmy (KLEKNER)-Deutz oraz VOMAG. Autobusy firmy [KASSBOERER] znane zresztą do dnia dzisiejszego w sektorze długodystansowych autokarów. Bardzo popularne były pojazdy BMW - szczególnie już legendarny model DIXI -  Dixi był pierwszym samochodem seryjnym marki BMW. Łączną produkcja tego samochodu osiągnęła blisko 16 tys. egzemplarzy co jak na ówczesne czasy i moce produkcyjne było nie lada osiągnięciem - był niskolitrazowym pojazdem, z tąd też chyba jego popularność. Na drogach dominowały również auta z fabryki Opel AG: Najpopularniejsze był odmiany modelu 1,2-Liter. Dużym zaskoczeniem było później zastosowanie w nim mniejszego silnika o pojemności 1 litra (seria 1033) budowany był od listopada 1932 do listopada 1933. 1-Liter pojawił się, gdyż był nieco tańszy w zakupie i w utrzymaniu, a głownie ze względu na niższy podatek jaki wtedy uiszczano od pojemności silnika. Widywano też dwa modele o większym rozstawie osi (seria LG12). Były to kabriolet i czterodrzwiowy sedan z sześcioma oknami. Budowano je od stycznia 28 do grudnia 31 roku. Topowym modelem Opla widywanym na ulichach WMG był Opel 2-litre (o oznaczeniu LV) - 4-drzwiowa 6-okienna limuzyna model z produkcji 1935-36r.

 

Porównywalne dziś z dostrzeżeniem na drogach Gdańska Ferrari albo Aston Martina było ujrzenie wtedy Packarda z nadwoziem Danziger Karosseriefabrik. Wytwarzano tam głównie karety i modele Coupe, lecz nie mam całkowitej pewności czy nie był to przypadkiem Coupe-Landaulet, z zamykaną tylną częścią materiałowego dachu. Nadwozie to budowano na 140-145 calowym podwoziu Packarda z lat 1925-27. Wnioskować można to po rozmiarze ogumienia, tarczowych kołach mocowanych na 6 śrub i długich cylindrycznych obudowach reflektorów. 

 

 

Kolejną marką jest Hansa - poruszały się po ulicach modele1700 Cabriolet oraz model z roku modelowego 1937r. - 1700 Limousine w nadwoziu 2 drzwiowym.

W roku 1930 Carl Borgward przejął zakłady Hansa-Lloyd Automobilwerke i uruchomił produkcję popularnego też na ulicach Wolnego Miasta Gdańska samochodu trzykołowego Pionier. Rozwój firmy umożliwił produkcję sześciocylindrowy Borgward 2300. Również w produkcji samochodów ciężarowych firma osiągnęła znaczące wyniki. Do firmy Borgward należy zresztą tytuł przyznany przez internautów z całego świata na najpiękniejszą nazwę samochodu w historii motoryzacji - ten tytuł otrzymał Borgward Issabella (ale to lata 50-te).

 

Ten materiał, nie mógłby być kompletny, gdyby nie dwie inne marki o których warto wspomnieć - DKW oraz Mercedesie. Rozwinięcie nazwy tej pierwsze to z niem. samochód parowy - a wszystko to za sprawą Duńczyka - Jorgena Shafte Rasmussena, który w 1919 skonstruował mały silnik dwusuwowy o 2 cylindrach i wyjątkowo prostej konstrukcji (zaledwie 7 części ruchomych). Silniki takie okazały się idealne do napędu motocykli, w związku z czym już w latach 30. XX wieku fabryka DKW w była ich największym producentem na świecie. Po ulicach WMG krązyło wiele modeli tej firmy - samochody DKW F1 ( z lat 1931–1932) oraz DKW F2 (1932–1935), DKW F4 (1934–1935), DKW F5 (1935–1937), DKW F7 (1937–1938). Od nazwy przedsiębiorstwa, samochody tej marki były potocznie nazywane w Polsce „dekawkami”. Sama firma upadła w roku 1966 i dała początek zjednoczeniu Auto-Union znanemu dziś jako Audi. Ciekawostkę stanowi fakt iż Na licencji DKW przed II wojną światową produkowane były w Czechosłowacji samochody osobowe pod nazwą firmową "Jawa". Konstruktorzy z DKW zaprojektowali również silniki dla mnie osobiście bliskiej sercu szwedzkiej wytwórni Saaba.

 

 

Z kolei Panowie Karl Benz i Gottlieb Daimler dali początek koncernowi Mercedes-Benz - na ulicach WMG można był spotkać jedynie topowe modele, należące do wysokich notabli urzędniczych - najpopularniejszym był pojazd o kodzie W29. Zastąpił zaprezentowanego tylko rok wcześniej model Mercedesa 380, miał większy i mocniejszy silnik oraz bogatsze wyposażenie wnętrza, co było odpowiedzią na zapotrzebowanie klientów na szybsze i bardziej luksusowe pojazdy. Wszystkie samochody z tej serii wyposażone były w hydrauliczny układ hamulcowy oraz instalację elektryczna o napięciu 12 V, co pozwalało na użycie elektrycznych wycieraczek szyb, centralnego zamka i kierunkowskazów ! Wcześniejsze linie modelowe Mercedesa o nazwach S - SS bądź SSK z lat 20-tych nie były często widywane przez Gdańszczan, co więcej po wojnie były bardzo źle kojarzone ale porządne.

 

Trochę smutny podsumowaniem będzie to że większości tych marek, które widywano w WMG już nie ma. Historia jednak ma swoją role do spełnienia – może żyć na nowo.

 

Autor: Bartłomiej Chruściński / Zdj. Archiwum