18:04
19 kwiecień 2024
piątek

Północna.tv

Ty też masz swój głos!

Gmina Pruszcz Gdański: Barszcz Sosnowskiego pod kontrolą

Zamieszczono dnia ndz., 2019-06-09 06:46
Od maja na terenie gminy Pruszcz Gdański trwa specjalistyczne usuwanie niebezpiecznego barszczu Sosnowskiego. Przeczytajcie, dlaczego absolutnie nie można go usuwać samodzielnie!
 
Kontakt z barszczem Sosnowskiego, a dokładnie z sokiem tej rośliny powoduje bolesne pęcherze na skórze, zaczerwienienia, ciemne plamy, blizny (utrzymujące się czasem latami), w skrajnych przypadkach martwicę skóry – reakcja zachodzi w czasie od 15 do minut do 48 godzin od momentu ekspozycji skóry, która miała kontakt z sokiem, na działanie promieni słonecznych. Ponadto, kontakt z rośliną może powodować gorączkę, nudności, problemy z widzeniem, dolegliwości oddechowe, a nawet zmiany nowotworowe skóry. W upalny dzień, gdy sok barszczu paruje, istnieje możliwość poparzenia niejako na odległość (niewielką).
 
Na terenach publicznych gminy Pruszcz Gdański barszcz Sosnowskiego pojawił się w Juszkowie (po obu stronach zbiornika na rzece Raduni), w Wojanowie (w parku i w okolicy placu zabaw przy stawie), w Będzieszynie (na terenie obecnego parku) i w Rotmance (przy obwodnicy).
 
- Barszcz, w zależności od jego wieku i wielkości skupiska, usuwamy albo metodą iniekcji, czyli poprzez wstrzyknięcie środka chemicznego w łodygę lub korzeń, albo mechanicznie poprzez wykopanie lub podcięcie korzenia – mówi Maciej Żuk, jeden z raptem kilku w Polsce certyfikowanych specjalistów tej pierwszej metody. – Iniekcję stosujemy u roślin dojrzałych, czyli dwuletnich. W przypadku dużych skupisk można zastosować jeszcze inną metodę – oprysk. Jest to metoda nieekologiczna i gdy nie trzeba, lepiej jej nie stosować. W gminie Pruszcz Gdańskiej nie miała zastosowania. W przypadku roślin niedojrzałych, jednorocznych, najlepiej sprawdza się metoda mechaniczna.
 
Maciej Żuk jest mieszkańcem Pruszcza Gdańskiego, a w gminie Pruszcz Gdański usuwa barszcz Sosnowskiego czwarty rok.
- W walce z tą rośliną najważniejsza jest systematyczność – mówi. – Stosując naprzemiennie różne metody pozbędziemy się jej w sposób ostateczny po co najmniej pięciu latach pracy. Tyle bowiem potrafią przeżyć w glebie, w uśpieniu, nasiona barszczu. Rok przerwy w przypadku, gdy teren nie jest oczyszczony kompleksowo i ostatecznie, mógłby spowodować nawrót tej rośliny.
Barszczu Sosnowskiego nie powinien tykać amator.
- Pomijając względy oczywiste, jak poparzenie, osoba nieprzeszkolona może wyrządzić więcej szkód niż pożytku – przestrzega pan Maciej. – Stosując popularne koszenie tylko przyczynimy się do rozsiania nasion dookoła, a także wzmocnienia korzeni, co może spowodować, że z rośliny dwuletniej stanie się wieloletnią. Ponadto, pozostawiona ucięta łodyga, ociekająca trującym sokiem, jest jeszcze bardziej niebezpieczna i łatwiej o nią zahaczyć zwyczajnie przechodząc obok.
 
Maciej Żuk zwalcza barszcz od maja do końca września, czyli przez cały okres wegetatywny tej rośliny. O barszczu Sosnowskiego wie dosłownie wszystko, a prowadzona przez niego strona www.misjabarszcz.pl to istne kompendium wiedzy w tym temacie. Warto zajrzeć!
 
Gminy mogą usuwać barszcz tylko na swoim terenie. Nie mają możliwości prawnych, by wymagać tego od właścicieli prywatnych działek.
 
- Możemy tylko edukować, co też czynimy, wysyłając do mieszkańców, na działkach których zauważono barszcz, informację o zagrożeniach, jakie ta roślina niesie –mówi Arkadiusz Kloskowski, inspektor ds. eksploatacji budynków i terenów gminnych w Urzędzie Gminy Pruszcz Gdański.
foto/domena publiczna