W czwartkowy wieczór do bardzo nietypowego zatrzymania uczestnika ruchu doszło w centrum Pajęczna - miejscowości pod Łodzią. Policjanci tamtejszej drogówki znaleźli czołg, który nieco wcześniej jeździł jak gdyby nigdy nic ulicami miasteczka. Prowadzący miał prawie promil alkoholu we krwi.
Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że czołg T55 był transportowany lawetą, która się zepsuła. Na czas naprawy zdjęto z niej pojazd. Przed ponownym załadowaniem 49-letni właściciel postanowił wybrać się na "przejażdżkę". Zabrał ze sobą pasażera i ruszył ulicami Pajęczna.
Policjanci znaleźli pojazd, który stał w centrum. Obok był pasażer. Właściciela pojazdu udało się szybko odnaleźć. Okazało się, że ma blisko promil alkoholu we krwi, a dodatkowo nie posiada uprawnień do kierowania takich pojazdów. Noc spędził w areszcie. Z kolei czołg po kilku godzinach udało się przetransportować na strzeżony parking. - Pomógł nam były żołnierz, który ma uprawnienia do prowadzenia tego typu pojazdów - informuje Joanna Kącka, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
49-latkowi może grozić do dwóch lat więzienia za prowadzenie w stanie nietrzeźwości i do ośmiu lat więzienia za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym.
info/foto: KMP w Łodzi