Przepiękny lakier i przyjemna linia nadwozia sprawiająca, że auto wygląda zgrabnie i lekko – takie pierwsze wrażenie zrobił na mnie Grandland X z roku modelowego 2020. Wsiadłem do niego i nie wyciągając z kieszeni kluczyka odpaliłem. Pierwsze parę metrów i już czuję, że jest miękko i komfortowo. Zawieszenie pracuje niemal bezgłośnie i naprawdę skutecznie wybiera przeszkody, choć krótkie poprzeczne nierówności bywają odczuwalne. Rozglądam się po wnętrzu, sprawdzam jakie funkcje i opcje ma ten samochód – pakiety asystentów bezpieczeństwa obejmujące monitorowanie odległości od poprzedzającego pojazdu, asystenta martwego pola, asystenta pasa ruchu kamerę cofania – i już wiem! Wiem dla kogo to jest auto. To idealne auto rodzinne. Ruszam i sunę przez miasto – niestety w akompaniamencie trzeszczących plastików na drzwiach pod lewym łokciem. Spasowanie i montaż na minus. W prawie nowym aucie to powód do niepokoju,i to mimo tego, że w parku prasowym pewnie przeszło nie jedno.
Na zewnątrz plastików nie słychać. Odwracają się za mną głowy. To przepiękne auto i SUV. Ostatnimi czasy kochamy SUVy. Więc w zasadzie pozostaje mi obserwować jak ta czerwień przyciąga spojrzenia.
Pod maską mam diesla. Półtora litra, 130KM i całkiem solidny moment obrotowy 300Nm. Przy tych gabarytach nie jest to sportowiec, ale to zupełnie nie o to chodzi w tym aucie. Ono ma być duże, wygodne i bezpieczne – i takie właśnie jest! W dodatku naprawdę mało pali. Podczas mojej jazdy po mieście, auto skutecznie wyciszyło mnie za kierownicą i przekonało, że jest dobrze, że nie trzeba go nigdzie gonić i stresować, że najlepiej mu gdy nie zmuszam go do wkręcania się na obroty. Na początku nie lubiłem się z tym silnikiem, wydawał się ociężały. Gdy już zrozumiałem jak operować gazem by skrzynia automatyczna zrobiła za mnie resztę roboty auto stało się wystarczająco żwawe by na światłach uwalniać w innych kierowcach ukryte ambicje wyścigowe, a jednocześnie na tyle spokojne, że pozostałem w sferze przepisowej jazdy.
I mimo, że po przesiadce ze swojego auta musiałem chwilę przyzwyczaić się do nieco innych rozwiązań we wnętrzu to przynajmniej mamy przyciski do sterowania systemami i asystentami (Strat&Stop czy kontrola trakcji), mamy tradycyjny panel do klimatyzacji… Jak to podsumowaliśmy z redakcyjnym kolegą w trakcie rozmowy o aucie: „Czuć jeszcze Niemca w tym Francuzie!”
Auto do testu użyczył Opel Polska.
Fot/Red. Mikołaj Stolarski