Są samochody, które pieszczą zmysły. Są samochody, które nawet jak stoją w bezruchu to mają w sylwetce moc, dynamikę, piękno. Do elitarnego grona samochodowych "ślicznotek" należy Alfa Romeo 4C. Samochód jakiś czas temu trafił na prace blacharsko-lakiernicze do Grupy Janisz w Pruszczu Gdańskim. Tak złożony, tak zaawansowany technicznie samochód musi być naprawiany przy użyciu najnowszych technologi, przez fachową kadrę - przeszkoloną w ultra-nowoczesnej technice, która skrywa się w Alfie Romeo 4C. To nie jest Fiat 500 na bazie Pandy, z 1,2-litrowym silnikiem. Alfa Romeo 4C to niesamowicie ładne, niesamowicie szybkie auto, do którego trzeba podejść bardzo starannie. W niedalekiej przyszłości auto będzie warte majątek i stanie się oczkiem w głowie kolekcjonerów.
Zamierzeniem producenta było zbudowanie samochodu o jak najmniejszej masie własnej, aby zapewnienić jak najlepsze osiągi. Nadwozie pojazdu zostało wykonane przy udziale materiałów lekkich - aluminium oraz włókna węglowego. Auto zostało wyposażone w jedną jednostkę napędową, specjalnie odchudzoną oraz wyposażoną w aluminiowy blok o pojemności 1.75 litra wyposażoną w turbosprężarkę znaną z modelu Giulietta QV.
Żeby uzmysłowić sobie, jak cenny i fajny jest ten samochód - powiem tylko tyle: Polscy klienci zakupili cztery egzemplarze 4C Launch Edition, chociaż lista zamówień była znacznie dłuższa. Samochód waży tylko 895 kg, pojemność bagażnika to 110 litrów. Przyśpieszenie do 100 km/h trwa tylko 4,5 sekundy natomiast predkość maksymalna oscyluje w okolicach 260 km/h.
Bartłomiej Chruściński, zdj. Michał Zabaryłło