16:04
20 kwiecień 2024
sobota

Północna.tv

Ty też masz swój głos!

Charles Berg - Pocztówka - powieść kryminalna cz. VI - ostatnia

Zamieszczono dnia sob., 2015-04-18 15:11
Przedstawiamy Państwu VI  część historycznej powieści kryminalnej "Pocztówka":
Więcej o autorze: 
 
Dienstag, 4ten August 1939 Langfuhr
 
Po niedzielnych wydarzeniach całe Miasto huczało od plotek. Oficjalny komunikat prasowy informował, że w niedzielę 2 sierpnia w godzinach wieczornych Policja po otrzymaniu anonimowych informacji o złych warunkach w jakich miały przebywać pensjonariuszki ośrodka przyOlivean Rosengasse wkroczyła do środka i po upewnieniu się, że informację są prawdziwe zamknęła pensjonat. Mieszkające tam dziewczęta zostały przetransportowane do szpitala na obserwację.
            Z uwagi na dobro rodzin, które wysłały swoje dzieci doMormonenschlösschen gazeta nie opublikowała nazwisk przebywających tam dziewcząt. Z tego samego powodu nie podała też ich liczby. Mimo wszystko posiadałem te informację. W poniedziałek wieczorem przekazał mi je Gerhard, doceniając w ten sposób mój wkład w całą operację. Niestety nie było tam nazwiska, którego szukałem. Kamile, w odróżnieniu od Charlotte, nie figurowała nawet w rejestrze „pensjonariuszek”. Musiałem pogodzić się z porażką i przyznać, że dalsze poszukiwania przerastają zarówno moje siły, jak i środki.
Czekała mnie kolejna podróż do Kollbergu, ale to nie wizja długich godzin spędzonych w pociągu, a widmo zawodu i żalu w oczach rodziców odbierało mi ochotę do podróży. Takie wiadomości powinno się przekazywać osobiście. Spakowałem kilka najpotrzebniejszych rzeczy, zamknąłem drzwi mieszkania i wyszedłem z kamienicy. Układając w myślach to co miałem zamiar powiedzieć państwu Landmann poszedłem na dworzec w Langfuhrze i w kasie poprosiłem o jeden bilet do Kollbergu.
 
Post verte
 
Dziewczyna ocknęła się ubrana w długi biały strój przypominający piżamę. Nie pamiętała gdzie jest, nie pamiętała żeby kładła się spać, albo ubierała w cokolwiek. Podniosła się i siadając na łóżku zaczęła rozglądać się dookoła. Wszystko wyglądało tak obco. Jasne białe ściany, pomalowane na biało metalowe łóżka ostawione w długi rząd przy ścianie naprzeciw okien. Okien, przed którymi zobaczyła kraty. „Gdzie ja jestem?” – pomyślała, i krzyknęła z całych sił:
-Gdzie ja jestem?!
Nikt jej nie odpowiedział. Dziewczyna wstała z łóżka. Od razu poczuła chłód podłogi, miała bose stopy, a w pobliżu nie było żadnych kapci. Nie była nawet pewna czy ma kapcie. Chwiejnym krokiem zbliżyła się do okna, i starając się zbliżyć twarz do szyby, wyjrzała na zewnątrz. Za szybą zobaczyła mały trawnik i rozciągający się za nim park. Po trawie apatycznie spacerowały ubrane podobnie jak ona postaci młodych kobiet. Niektóre pojedynczo, inne w grupkach po dwie lub trzy. Nie rozumiała tego widoku, ale nie podobał się jej, tak samo jak pokój w którym była. Źle się czuła, chciała wyjść i to jak najszybciej. Coraz bardziej zaniepokojona odszukała wzrokiem drzwi. Były po lewej stronie, niecałe sześć metrów od niej. Walcząc z własną słabością i zawrotami głowy po chwili dotarła do futryny i nacisnęła klamkę. Drzwi były zamknięte. Spróbowała kolejny raz, i następny, bez rezultatu. To nie powinno być tak. „Drzwi nie powinny być zamknięte” – pomyślała. Uderzyła je kilka krotnie pięścią krzycząc  - „Pomocy !”. Nikt nie odpowiedział. Dziewczyna opadła na kolana i zaczęła płakać. Ktoś jednak usłyszał jej krzyk. Wkrótce na korytarzu za drzwiami słychać było równe i szybkie kroki, a po chwili zazgrzytał klucz przekręcany w zamku i do pokoju weszło trzech ubranych na biało mężczyzn. Dwóch rosłych i jeden mniejszy w okularach i ze słuchawkami na szyi. Ten w okularach zbliżył się do siedzącej na podłodze dziewczyny i powiedział coś. Chyba było to pytanie, ale nie zrozumiała go. Mężczyzna powiedział coś do swoich towarzyszy, a ci mocno chwycili dziewczynę za ramiona podnosząc ją z podłogi. Nie wiedząc co się dzieję i co chcą jej zrobić zaczęła się wyrywać, i kopać. Z trudem wyszarpała prawą rękę z mocnego uścisku, a gdy mężczyzna złapał ją znowu ugryzła go w przedramię. Ugryziony krzyknął, ale nie puścił dziewczyny.
Widząc co się dzieję mężczyzna w okularach wyciągnął z kieszeni strzykawkę i szybkim ruchem wbił igłę wstrzykując środek uspokajający. Po chwili dziewczyna zapadła w sen. Trzymający ją mężczyźni zanieśli i położyli ją na łóżku.
-Przynieście pasy – powiedział do nich mężczyzna w okularach – jest niebezpieczna. Jak będzie się tak dalej zachowywać, trzeba ją będzie umieścić w izolatce.
 
„Umieścić w izolatce, albo nawet przeprowadzić lobotomię” – pomyślał dyrektor szpitala psychiatrycznego w Wejherowie. W czasie lektury jednego z prenumerowanych czasopism medycznych natknął się na informację o tej mało jeszcze znanej metodzie leczenia psychozy. Rezultaty były zdumiewające. Musiał się jednak wstrzymać, najpierw należało wypróbować bardziej sprawdzone sposoby, lobotomię zostawiając jako środek ostateczny.

 

 

Więcej artykułów historycznych na naszym portalu poświęconym historii -  http://strefahistorii.pl/

 

 

Artykuł na Strefie Historii: 
http://strefahistorii.pl/article/709-charles-berg-pocztowka-powiesc-kryminalna-cz-vi-ostatnia