
Kościół pod wezwaniem św. Mikołaja w Gniewie to klasyczna gotycka budowla z XIV wieku, o początkach której tak w zasadzie niewiele wiadomo – choć w miarę postępujących badań archeologicznych oraz ich opracowań wiedza na temat gniewskiej świątyni jest powoli uzupełniana. Na pierwszy rzut oka można rzec – kościół jak kościół, gotyk jak gotyk, wąskie, wysokie okna zakończone ostrym łukiem, trzy nawy, wieża. To, co wszędzie we wszystkich gotyckich kościołach. A jednak… jest coś, co ten konkretny kościół od innych zdecydowanie wyróżnia. To niesamowita historia, która zaczęła się w roku… 2009. I nic nam się nie pomyliło.
Nie będziemy opowiadać Wam o architektonicznych detalach świątyni – bo to znajdziecie sobie w Wikipedii. Budynek został tam dość dobrze opisany. W pierwszej części Tajemnic gniewskiego kościoła chcemy opowiedzieć Wam historię niezwykłych skarbów, które nie niepokojone przez nikogo przeleżały pod kościelną posadzką przez kilka stuleci.
Nowy gospodarz, nowe porządki
W roku 2006 na emeryturę udał się długoletni gospodarz Parafii pod wezwaniem Św. Mikołaja w Gniewie ks. Bogdan Przybysz. Był to ten czas, kiedy pisząca te słowa, rodowita parafianka, zasadniczo wstydziła się zaprosić swoich gości, by zwiedzili kościół – bo jak wieść gminna wówczas niosła, w kościele nie było nic ciekawego do obejrzenia a jeszcze trzeba było uważać, by kilo pajęczyny na głowę nie spadło. Z początkiem lata wspomnianego 2006 roku do parafii przyszedł nowy proboszcz, ks. Zbigniew Rutkowski. I – kolokwialnie mówiąc – się zaczęło…
A co? Sprawdźcie sobie tutaj:
http://strefahistorii.pl/article/6186-tajemnice-gniewskiego-kosciola-cz1