
Czy Sir Anthony Hopkins jest wybitnym aktorem? Najwybitniejszym we współczesnym kinie. Czy film „One Life” jest najwybitniejszym filmem? Nie. Czy warto go obejrzeć? Tak. Co należy mieć przy sobie w kinie? Chusteczki. Najlepiej wagon.
Film Jamesa Hawesa na podstawie scenariusza Lucindy Coxon i Nick’a Drake’a opowiada prawdziwą historię Nicolasa Wintona, który ocalił setki dzieci przed śmiercią. Tak, to ten brytyjski Schindler.
Technicznie, operatorsko, montażowo i dźwiękowo to kawałek dobrego kina, nie wybitnego. Dobrego. Scenariuszowo jest nieco gorzej, bo ciężko przebrnąć przez pierwszą połowę filmu. Nie dlatego, że emocje. Dlatego, że nudnawo. Emocje walą nas w głowę w drugiej części. Trudno nie płakać. Ten film trzeba zobaczyć, nie dlatego, że sam w sobie jest wybitnym dziełem, ale dlatego, że opowiada historię, którą powinno się znać. Historię odwagi, determinacji i dobra. Szczególnie w świecie pełnym syfu, odwróconych pojęć i antywartości.
Muzykę do filmu skomponował Volker Bertelmann. Jest piękna. Dodaję nazwisko do listy „Śledź bacznie”.
Na YouTube jest krótki film z realizacji programu telewizyjnego z udziałem Wintona siedzącego wśród ocalonych przez siebie dzieci(o czym nie wie). W pewnej chwili wszyscy ocaleni przez niego wstają, a on, bohater bez peleryny, konfrontuje się ze swoją przeszłością. Film pokazuje jak do tego doszło, ile kosztowało, czego wymagało.
Warto zobaczyć.
Kłaniam się.