
Szczęki Stevena Spielberga z 1975 roku to jeden z klasyków amerykańskiego kina – a raczej światowego kina grozy. Od kinowej premiery filmu minęło pół wieku. Jego amerykańska premiera miała miejsce 20 czerwca. To idealny przykład jak utrafiona data startu filmu(a ta była kilkakrotnie przekładana) może przełożyć się na nastroje społeczne takiego kraju jak USA. Kina były pełne. Widzowie w kinach wrzeszczeli w co ciekawszych momentach a plaże…. plaże opustoszały.
Jak historia pokazała, moc Szczęk nie tkwiła ani w budżecie, ani w aktorach. Obsada była drugorzędna, mechaniczny rekin złośliwie się psuł i za cholerę nie współpracował z ekipą na planie. Spielberg doszedł do wniosku, że mając niewspółpracującego potwora, zagra klimatem. I to był strzał w dziesiątkę. Sedno tej produkcji tkwi w psychologicznym oddziaływaniu na widzów – wywołując panikę na plażach… i piekło dla żarłaczy białych, które po masowych polowaniach zostały wpisane na listę gatunków zwierząt zagrożonych wyginięciem.
O fabule Szczęk nie będę pisać – jeśli na sali jest ktoś, kto ich nie widział, niech czym prędzej nadrobi braki. Szczęki to nie tylko film o wielkiej rybie zjadającej ludzi. To film o strachu przed nieznanym i o skorumpowanej władzy. Ale przede wszystkim o strachu.

Mamy dla Was kilka ciekawostek o filmie:
Być może nie wszyscy z Was wiedzą, że to od Szczęk zaczęła się wielka kariera reżyserska Stevena Spielberga. Pewnie niewielu z Was wie, że mechaniczny rekin występujący na planie filmowym nazywany był przez Spielberga Bruce – tak jak nazywał się jego prawnik.
Ważnym elementem produkcji jest muzyka skomponowana przez Johna Williamsa a charakterystyczny motyw przewodni jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych motywów w historii muzyki filmowej. To za nią Williams został nagrodzony Oscarem. Gdy Spielberg słuchał jej po raz pierwszy, od pierwszych taktów co chwila dopytywał „kiedy się zacznie”?
Film zdobył jeszcze statuetki za montaż i udźwiękowienie.
Obraz zarobił 470 milionów dolarów przy budżecie produkcyjnym 7 mln. Ale czego innego można oczekiwać po produkcji, którą reklamowano hasłem: Zobacz zanim pójdziesz popływać…
PS.: Nikt nigdy nie oszacował kosztów terapii niektórych widzów z lęku przed ciemną wodą…
Odpowiadając na tytułowe pytanie – oczywiście, że HIT. Przez wielkie H.

