wtorek, 16 kwietnia, 2024

Muzeum Techniki w Warszawie robi wrażenie

foto/B.Gondek

Zwiedziliśmy ponownie otwarte Muzeum Techniki w Warszawie. Przyznać trzeba, że dwie pierwsze sale wyglądają obiecująco, choć pozostawiają na razie niedosyt… Na otwarcie, czy choćby uchylenie drzwi warszawskiego Muzeum Techniki, miłośnicy motoryzacji i techniki czekali długie pięć lat. W tym czasie wnętrza, w których zgromadzone zostały najcenniejsze krajowe eksponaty, przechodziły gruntowny remont. W efekcie – w reprezentacyjnych, socrealistycznych wnętrzach Pałacu Kultury i Nauki powstała nowocześnie zaprojektowana ekspozycja, podzielona na poszczególne wystawy tematyczne.

Na początek, wchodząc do okrągłego hallu, zderzymy się z zawieszonym w powietrzu Fordem T. Czarny klasyk motoryzacji przypomina trochę parasol. Kilka kroków po schodach i trafimy na bardzo przystępną wystawę „Historia transportu – morzem, lądem i powietrzem”, która prezentuje globalny rozwój technik przemieszczania się człowieka, od zarania dziejów do czasów współczesnych. Wystawa składa się z trzech niezależnych części, przedstawiających historię transportu lądowego, wodnego i powietrznego. Główna i zarazem największa część wystawy poświęcona jest w całości transportowi lądowemu. Znajdziemy tutaj takie specjały, jak wyremontowane samochody z przełomu XIX i XX wieku, słynne podwozie prototypowego, polskiego samochodu luksusowego LS z lat 30 – tych XX wieku i bardzo atrakcyjną, piętrową klatkę z motocyklami, w której zaklęto między innymi piękne, polskie Sokoły, czy absolutnie unikatowy motocykl mistrza Tadeusza Choińskiego z toru Dynasy.

Są tu także kultowe, przedwojenne silniki do samolotów i łodzi i wiele innych artefaktów, niezwykle ekscytujących dla każdego każdego miłośnika motorowych poloników. Wystawa skonstruowana jest tak, aby zaciekawić mniej zaawansowanych miłośników technicznej przeszłości, to zaś pozostawia niedosyt u tych bardziej wnikliwych, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej. O ile w pierwszej sali piszący te słowa czuł się jak profesor, o tyle w drugiej, będąc kompletnym dyletantem, zachwycał się jak dziecko, od razu wpadając na coś, co dotąd widział we wczesnych filmach z Jamesem Bondem. To analogowy komputer AKAT 1 z 1959 roku. Cała ta sala pełna jest takiego sprzętu. „Historia komputerów. Liczy się!” to mechaniczne sumatory, kalkulatory biurowe i kieszonkowe, komputery niemal współczesne i te z początków informatyki. Nowoczesna, scenograficzna ekspozycja skupia najciekawsze, nierzadko jednostkowe, konstrukcje polskie oraz zagraniczne ostatnich dwóch stuleci. Odsłania też ich wnętrza, pokazując kunszt i pomysłowość konstruktorów. Nie zabrakło tu oczywiście także kultowego Spectrum-a. Ze stałych wystaw to na razie tyle. Po drodze mijamy jeszcze zamkniętą salę, gdzie mają się wkrótce pojawić przedwojenne FIAT-y, oraz specjalny memoriał upamiętniający 200-lecie urodzin Ignacego Łukasiewicza. I to – na razie koniec. Mimo to – warto. Muzeum jest czynne od wtorku do niedzieli w godzinach 10.00 – 20.00. Ostatni zwiedzający są wpuszczani na wystawy o godzinie 19.15. W poniedziałki placówka jest nieczynna dla zwiedzających. Dniem nieodpłatnego wstępu jest wtorek.

Warto przy tej okazji wspomnieć, że w ubiegłym roku otworzyła się ponownie także zabytkowa Huta Żelaza w Chlewiskach, będąca oddziałem Muzeum Techniki. Można tutaj zobaczyć między innymi samochody, które nie zmieściły się w Warszawie: Syrenki, Warszawy, Polskie Fiaty 1500, w tym ostatni model sedan i kombi. Znajdują się tam również liczne auta prototypowe, takie jak: Wars, Syrena 110, Warszawa 210 czy Stratopolonez czyli Polonez z silnikiem Ferrari. Do obejrzenia jest w sumie ponad 40 aut. Znajdziemy tam również bogatą kolekcję jednośladów: ponad 40 motocykli i motorowerów produkcji polskiej i zagranicznej, np: Żak ,Komar, Osa WFM, SHL, Junak, NSU, Wespa, DKW. Oprócz eksponatów motoryzacyjnych możemy zobaczyć tu kolekcję maszyn do szycia jak np. Singer, Pfaff, Łucznik, Wifama, a także wystawę maszyn do obróbki metalu i drewna, między innymi: tokarki, strugarki, wiertarki i inne. Także maszyny do produkcji zbrojeniowej, na czele z przyrządem do prostowania luf karabinowych. Atrakcję stanowi również możliwość zwiedzenia dawnego warsztatu szewskiego.

(Red.) fot. Bartosz Gondek

Zobacz również: