czwartek, 25 kwietnia, 2024

Gazowe szachy Europy z Moskwą

foto/mat.prasowy

Gazprom od ośmiu dni nie rezerwuje kontraktów poprzez gazociąg Jamał-Europa. Cena gazu na giełdach bije rekordy 2150 dolarów za 1000 m3. To wyraźny sygnał, który wysyła Rosja całej Europie, że nie będzie wykorzystywać tej drogi przesyłu gazu. Mówi wprost: albo szybsza certyfikacja Nord Stream 2, albo będziecie mieli 30 proc. wypełnienia na magazynach.

Rosyjski gigant Gazprom od ubiegłego wtorku nie rezerwuje przepustowości na eksport gazu dostarczanego na zachód przez Polskę poprzez gazociąg Jamał-Europa. Przy potężnych niedoborach surowca na Starym Kontynencie ceny gazu w Europie momentalnie przekroczyły 2 tys. dolarów za tysiąc metrów sześciennych.

Mimo że Rosja stanowczo zaprzecza, jakoby miała wykorzystywać manipulacje gazowe w celach politycznych, eksperci nie mają wątpliwości, że działania Gazpromu związane z zakręceniem kurka na Jamale mają na celu zmuszenie Europy do zatwierdzenia Gazociągu Północnego.

Rosja przekonuje, że brak dostaw do Europy Zachodniej z kierunku jamalskiego wiąże się tylko i wyłącznie z brakiem wniosków z państw Europy Zachodniej o przesył surowca. To słowa rzecznika Gazpromu Siergieja Kuprijanowa.

Gra Putina jest jednak bardziej wyrafinowana bowiem ten robi wszystko, aby nie naruszyć zobowiązań tranzytowych czy kontraktowych wobec partnerów z Unii. Poprzez Jamał może być przesyłanych 33 mld m sześc. gazu rocznie. Jednak Rosja od pewnego czasu odcina ten kierunek. I robi to w majestacie prawa.

Problem tkwi w tym, że Francja i niemcy wyczerpały swoje roczne wolumeny kontraktowe. A Gazprom rezerwuje zdolności przesyłowe w oparciu o składane oferty. Teraz natomiast Gazprom nie zarezerwował na grudzień 2021 przepustowości na tranzyt gazu za pośrednictwem przebiegającego przez Polskę rurociągu Jamał-Europa, ponieważ nie łączy nas już długoterminowa umowa i nie musiał tego robić.

Umowa z Polską – między Gazpromem a spółką Europol Gaz dotycząca tranzytu rosyjskiego gazu gazociągiem jamalskim przez Polskę do Europy Zachodniej – obowiązywała do maja ubiegłego roku. Po jej wygaśnięciu przesył błękitnego paliwa tą drogą odbywa na zasadach opartych na regulacjach unijnych. Gazprom zarezerwował z wyprzedzeniem przepustowość aż do września 2021 roku. Jednak na październik i listopad Rosjanie zarezerwowali tylko jedną trzecią dostępnej przepustowości. W grudniu zrezygnowali już całkowicie.

Ostatni kontrakt z Gazpromem na zakup gazu z Rosji wygasa z końcem 2022 r. 3 miesiące wcześniej zostaną uruchomione dostawy z norweskiego szelfu.

Co oznacza dla Polski ta energetyczna rozgrywka Rosji? Obecnie zapotrzebowanie na gaz w Polsce to około 20 mld m sześc. rocznie. Jak podkreślają eksperci, już w tej chwili mamy możliwość jego pokrycia wykorzystując możliwości, jakie dają nam umowy międzynarodowe, inne kierunki dostaw i własne zapasy.

Jesteśmy lepiej zabezpieczeni niż Europa, ale każda przerwa w dostawach zawsze powoduje problemy logistyczne.

Aby na bieżąco zabezpieczać dostawy gazu, Polska ma możliwość skorzystania z umów międzynarodowych i w ten sposób pozyskać surowiec z sąsiednich krajów. Dzięki rozbudowie polskiej sieci mamy możliwość skorzystania m.in. z tzw. rewersu technicznego jamalskiej nitki.

Skoro gaz nie płynie ze wschodu na zachód, Polska wykorzystuje gazociąg, aby sprowadzić gaz w odwrotną stroną. W tym przypadku z Niemiec do Polski. To właśnie rewers techniczny. Kupujemy gaz z Niemiec po cenie rynkowej. To w czasie niepewności, rosnącego ryzyka wychodzi mniej korzystnie niż umowy długoterminowe. To dlatego też Gazprom podkreśla, że ceny tych dostaw są „znacznie wyższe niż wolumenów dostarczanych przez Gazprom”.

Gazprom nie oszczędza też Niemców za takie działania. Następuje odwrócenie przepływu gazu z Niemiec do Polski i podobno także na Ukrainę, rzędu 3 mln do 5 mln metrów sześciennych dziennie. Ten gaz pochodzi z podziemnych zbiorników w Niemczech, które zostały już wykorzystane w 47 proc. A zima dopiero się zaczyna. To nie jest najbardziej racjonalna decyzja – podkreślał Siergiej Kuprianow.

Gazprom posiada udziały większościowe w czterech magazynach gazu w Niemczech: Rehden (największy), Katarina Jemgum i Etzel. Pozostałe ulokowane są w Holandii w Bergermeer, podobnie jak w Czechach – w Damborice oraz Austrii – w Haidach oraz jeden w Serbii. W sumie w Europie do Rosjan należy osiem potężnych europejskich magazynów gazu.

W większości z nich zapasy zmagazynowanego surowca oscylował wokół 50-60 proc. Co jest rekordowo niskim stanem jak na tę porę roku. Dodatkowo Gazprom, zamiast wypełniać magazyny latem, skorzystał z sytuacji i realizował swoje kontrakty, wypompowując z nich gaz i nakręcając tym samym obecny kryzys w Europie.

Polska również ma zmagazynowany surowiec. Na tle Europy mamy wysoki poziom zmagazynowanych zapasów na ponad 3 mld m3. Nasze magazyny należące do PGNIG wypełnione są w około 92 procentach. Zabezpieczają nas na okres około 90 dni. W sumie mamy ich siedem. To PMG Wierzchowice, PMG Husów, PMG Strachocina, PMG Swarzów, PMG Brzeźnica, KPMG Kosakowo oraz KPMG Mogilno. Polskie bezpieczeństwo energetyczne oparte jest na różnych źródłach. Jednym z nich jest gazoport w Świnoujściu, który pozwala nam pozyskać 5 mld m sześc. gazu rocznie, a docelowo ma zostać dostosowany do 10 mld.

To okno na świat, z którego Polska coraz szerzej korzysta. Długoterminowa umowa na dostawy gazu łączy nas np. z Katarem. Katarski gaz ma największy udział w dostawach do naszego gazoportu, na 130 ładunków aż 85 pochodzi właśnie z tego kraju. Drugim w kolejności źródłem są USA, dotąd odebraliśmy 30 dostaw, a dalej Norwegia (13 dostaw) oraz pojedyncze dostawy z Nigerii oraz Trynidadu i Tobago.

O znaczeniu tej drogi może świadczyć choćby to, że w obliczu europejskiego kryzysu, Stany Zjednoczone skierowały 10 tankowców ze skroplonym gazem ziemnym do Europy, co skutkowało redukcją cen na giełdach. Odsiecz płynie również z innych kierunków.

Agencja Bloomberga poinformowała, że jest jeszcze 11 kolejnych tankowców, które nie mają zadeklarowanych portów docelowych, ale z przebiegu ich tras wynika, że również zmierzają do Europy.

Nie tylko drogą morską Polska pozyskuje gaz. Oplata nas sieć gazociągów. Przez Ukrainę biegnie Drużba, mamy rozbudowane przejścia w Lasowie na zachodzie, a na południu gazociąg Morawia. Do użytku został właśnie oddany liczący prawie 100 km gazociąg Strachocina-Pogórska Wola.

To element korytarza Północ-Południe, który odbierać ma surowiec budowanego połączenia Baltic Pipe, który ma transportować 10 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie do Polski oraz 3 mld z Polski do Danii.

Zobacz również: