sobota, 8 lutego, 2025

Świat nam odjechał, odbiegł, odleciał i odpłynął [FELIETON]

Skończyły się Letnie Igrzyska XXXIII Olimpiady w Paryżu. Pora podsumować nie tylko wydarzenie ale też wątpliwe osiągnięcia polskich sportowców. Zostawmy upolitycznienie ceremonii tych i owych. Szkoda prądu, i w końcu nie o ceremonię otwarcia czy zamknięcia tu chodzi ale podobno jeszcze o sport, który gdzieś początkowo umknął obserwatorom.

Polscy sportowcy z Paryża przywieźli 10 medali, znacznie poniżej oczekiwań. Chyba o największej porażce mogą mówić lekkoatleci, których honor obroniła Natalia Kaczmarek zdobywając brąz w biegu na 400 m oraz panie, które w swoich biegach biły rekordy Polski, swoje życiówki, ustanawiały najlepsze rezultaty w roku. Klęskę ponieśli młociarze, kajakarze, pływacy. To były zawsze dyscypliny, w których coś do worka z medalami wpadało. Tym razem nic. I w tej sytuacji nikogo nie dziwi pytanie, co się na miłość boską wydarzyło? Kto za to odpowiada? I na te pytania nie istnieje jedna prosta odpowiedź. Sukces ma wielu ojców, porażka jest sierotą, ale za to posiada jedną, istotną cechę. Otwiera usta.

1. To te cholerne związki i działacze

Po przegranej zapaśnika Arkadiusza Kułynycza usłyszeliśmy, że zamiast jego springpartnera do Paryża przyjechały osoby towarzyszące działaczy związkowych, od Darii Pikulik, naszej kolarki torowej, że do kwietnia ekipa nie miała rowerów a niedopasowane kostiumy dotarły do nich dzień przed startem i mnóstwo ciekawych innych opowieści. I może to jest ten czas, że nasza uśmiechnięta władza z uśmiechniętym panem premierem(znanym z umiłowania do wszelkich rozliczeń) i ministrem sportu (znanym dotąd z niczego) zarządziły kontrole w związkach, nie tylko związane z wydatkowaniem pieniędzy, ale także z upublicznieniem, kto i w jakim charakterze do Paryża pojechał.

Czasy, w których można było przebiec maraton w nie swoich butach i wygrać, bo romantyczna wola walki i charakter bezpowrotnie minęły. Sport stał się hiper specjalistyczny i techniczny, o rozstrzygnięciach decydują tysięczne części sekundy. Nie ma już miejsca na prowizorkę i albo zadbamy o profesjonalizm, dobrą jakość w przygotowaniu, albo nie mamy czego szukać na światowych arenach. Proste? Proste. Tu trzeba specjalistów i menagerów, którzy się znają na rzeczy i mają kontakt z dyscypliną na całym świecie, śledzą nowinki, a nie wspominających z nostalgią, że kiedyś to było. I najprościej byłoby powiedzieć, że tego borowe dziady o peerelowskiej mentalności nie ogarną. Sęk w tym, że na czele lub w zarządach związków, które poniosły klęskę, znajdują się wcale niestarzy mistrzowie i sportowcy, np. Tomasz Majewski czy Otylia Jędrzejczak. I przecież, na Boga, oni rozumieją współczesny sport i jego specyfikę. Więc co, do cholery ciężkiej, zawiodło? Orlen sypnął kasą, są obiekty, są trenerzy i zaplecze. Dlaczego więc np. Węgry zdobywają złote medale w takim pływaniu a my ani jednego?

Dopóki związki będą oblepione działaczami – którzy nie wiadomo czym się zajmują, ani na co wydają pieniądze, decydują według własnego widzimisię o tym kto jedzie, gdzie jedzie, nic się nie zmieni. Patrz przykład Aleksandry Jareckiej. Ona pojechała, bo zbuntował się jej trener i sztab szkoleniowy. Ale ile jest takich dziewczyn i chłopaków, którzy mimo osiągniętego minimum kwalifikacyjnego, nie pojechali na Igrzyska, bo działaczom uwidziało się, że ma pojechać bratanek czy inny siostrzeniec z gorszym wynikiem sportowym. To się nie zmieniło od PRL. I dopóki się nie zmieni, to świat będzie nam uciekał coraz szybciej. Sportowiec powinien walczyć z innymi sportowcami i ewentualnie swoimi słabościami, a nie z brakiem kasy i humorami działaczy. Czy ktoś jest zdziwiony, że Paulina Paszek woli pływać dla Niemiec? Jej polski związek po prostu nie chciał.

2. Niepokojące zmiany w szkoleniu i wygłupy sportowców na własną rękę.

Nie wiem co spowodowało zmianę trenera u Wojciecha Nowickiego, ale każdy chyba widzi, że odkąd rozstał się z trenerką Malwiną Wojtulewicz i jej miejsce zajęła Joanna Fiodorow, skończyły się ogromne sukcesy Wojtka. I to jest fakt, a nie jakaś moja fanaberia. Nie jestem przekonana, że pani Asia, niedawno zawodniczka z takimi sobie sukcesami, ma dość doświadczenia żeby prowadzić mistrza olimpijskiego. Jeśli dobrze pamiętam, Malwina Wojtulewicz trenowała też Malwinę Kopron – kolejną antybohaterkę ich igrzysk. W obu przypadkach – zmienił się trener, skończyły się sukcesy. Jeśli powodem tych zmian była choroba trener Wojtulewicz, to Pani Malwinko, zdrowiejemy szybciej i wracamy, bo polski młot bez Pani, to nie jest to samo. Co do Malwiny Kopron i jej turystycznego wyjazdu do Paryża, to coś nie gra z systemem kwalifikacji. Kopron uzyskała kwalifikację olimpijską, ale finalnie na igrzyska pojechała bez formy, oddała trzy rzuty i nawet nie weszła do finału. Może jej miejsce powinno przypaść komuś innemu, to akurat jest lepiej dysponowany (jeśli ktoś taki jest). Obecny system jest kulawy i sprzyja marnotrawstwu.

Teraz czas na indywidualne wygłupy sportowców. A tym razem rola króla w tym zakresie przypadła Piotrowi Liskowi (choć Paweł Fajdek ze swoją wypowiedzią o zbyt dobrym przygotowaniu to mocny konkurent). Przed startem sam ogłaszał, że jest gotowy, że w życiowej formie, i on jedzie po medal. Pomyślałam sobie: kurde, typ młokosem nie jest, doświadczenie ma, to chyba wie co mówi. I musi mieć świadomość, że są do zgarnięcia dwa medale w tej konkurencji – bo jeden z oczywistych względów jest zajęty. Przyznam, że mi szczena opadła jak zobaczyłam Liska na rozbiegu. On był zawsze bardzo dobrze zbudowany i oko na nim było przyjemnie zawiesić, ale ta muskulatura mnie tym razem przeraziła. Nie widziałam drugiego tyczkarza na tych zawodach, tak mocno umięśnionego. Efekt tej masy jest prosty – Lisek był wolny na rozbiegu, a skoro tak, to jak tyczka miała go podnieść i jeszcze wyrzucić w górę? Zdecydowana większość tyczkarzy jest smukła i szybka. Dlaczego Piotr Lisek i jego trener postawili na siłę (pomijam występ Piotra w oktagonie i wyraźne ciągoty do sportów walki)? Nie mam pojęcia. Przecież muszą widzieć, że nie tędy droga. Efekt widzieliśmy. Nie zachwycił. Chyba czas jednak dokonać wyboru. Albo tyczka albo oktagon, bo tych dwóch dyscyplin nie da się pogodzić.

3. Najlepiej wyślijmy pewniaków

Nie istnieje coś takiego jak pewniak do medalu na IO. I trzeba być ślepym i durnym, żeby sądzić, że jest inaczej. Faworyci odpadają, bo nie mają dnia, bo akurat ktoś może być lepiej dysponowany, mieć dzień konia, trafić idealnie w kulę, młot, oszczep. A murowany faworyt może zjeść coś nieświeżego, zachorować – tego nie da się po prostu przewidzieć. Dlatego jadą ci (w teorii) którzy mają najlepsze wyniki i wywalczyli kwalifikację. A na samych zawodach to już wszystko może być.

4. Zabrakło szczęścia.

Co by dużo nie gadać, szczęście w sporcie jest potrzebne. Czasem o awansie lub zwycięstwie decydują tysięczne części sekundy czy centymetry. Czasem drabinka rywali więc zwykłe losowanie. Będę bronić każdego sportowca, któremu tego szczęścia zabrakło i przegrał medal czy awans do finału o włos – mimo pobicia rekordu życiowego, mimo pobicia rekordu kraju.

5. Dziura pokoleniowa

Starzy mistrzowie odchodzą. Było ich całe pokolenie. I mieliśmy przyjemność razem z nimi przeżywać ich sukcesy. Dostarczyli nam mnóstwa radości – ale każda kariera kiedyś się kończy. Ich kończy się hurtowo. Kulomioci, młociarze, biegacze, biegaczki. Na nową ekipę „aniołków Matusińskiego” jeszcze poczekamy. Jest kilka bardzo młodych talentów, Kazimierska i Lizakowska(i oczywiście nie tylko one) to młode dziewczyny i półfinał i finał biegu olimpijskiego to jest dobre otwarcie i fajny prognostyk. Dramat jest w konkurencjach technicznych. W kuli, dysku, oszczepie, młocie – o skokach (w każdą stroną) nie wspominając. Tam następców nie widać.

6. Trudne powroty pań po urlopach macierzyńskich

Dwa przypadki powrotów po urlopach macierzyńskich czyli Adrianna Sułek – Schubert i Aleksandra Jarecka to jest szczyt szczytów. Kiedy Ada Sułek zaszła w ciążę, PZLA wstrzymał jej finansowanie więc trenowała za swoje, po porodzie i pięciomiesięcznym treningu zajęła w Paryżu 12 miejsce z bardzo dobrym wynikiem punktowym. A mówimy o dziewczynie, która pobiła rekord świata w swojej dyscyplinie, jest piekielnie ambitna i młoda. Tomasz Majewski tłumaczył, że Związek zrobił wszystko zgodnie z prawem, zgodnie z Ustawą o sporcie. To ja się pytam: Gdzie jest jakakolwiek stabilizacja czy pewność jutra dla kobiet w sporcie? Przecież to nie jest normalne, że sportsmenka korzystająca z pomocy związku, musi odłożyć decyzję o macierzyństwie do zakończenia kariery bo zabiorą jej pieniądze. I skoro takie rzeczy się dzieją, to może trzeba zmienić rzeczoną Ustawę o sporcie? Halo, uśmiechnięty rządzie, wycierający sobie przed wyborami usta kobietami i ich prawami, sprawa jest. Bo nie chodziło wam przecież TYLKO o prawo do aborcji, prawda? PRAWDA? Przecież mowa o kobietach, które reprezentują Polskę, są jej wizytówką, zdobywają medale dla nas wszystkich. I to jest ich realny problem. I wcale nie tylko ich. Wiele kobiet wracających po porodzie na rynek pracy ma kłopoty. Przypadek Aleksandry Jareckiej, szpadzistki, która dała nam medal, jest jeszcze ciekawszy. Po urlopie macierzyńskim, wróciła, kwalifikację olimpijską wywalczyła, a decyzją działaczy związkowych miała nie pojechać do Paryża i dopiero nagłośnienie sprawy przez jej sztab szkoleniowy spowodował, że zarząd krakowskiego oddziału PZSz decyzję zmienił. Dlatego uważam, że ten brąz to środkowy palec Fortuny pokazany działaczom krakowskiego oddziału związku. I z tego też ktoś powinien się wytłumaczyć. Swoją drogą, ile jest takich Aleksandr Jareckich, o których nie wiemy – bo trener nie miał tyle odwagi żeby postawić się związkowi, który go zatrudnia? Jak kobiety mają się czuć bezpiecznie w sporcie w takich sytuacjach? Tak tylko wspomnę, że Irena Szewińska urodziła syna i kontynuowała swoją karierę z ogromnymi sukcesami. To po urodzeniu dziecka ustanowiła rekord Polski na 400 m, który dopiero niedawno pobiła Natalia Kaczmarek. I to nie jest rozwiązanie, że dziewczyny przecież mogą poczekać do końca kariery. Sytuacją chorą jest to, że mają w ogóle takie dylematy.

W sytuacji gdy większość polskich medali zdobyły kobiety, może warto się jednak pochylić nad tematem.

6. Dziurawy system i brak kultury fizycznej

To nie jest tak, że nie mamy utalentowanej młodzieży. Mamy. Tylko w drodze od juniora do seniora gdzieś oni wszyscy się gubią. Rezygnują, bo chcą normalnie żyć, zarabiać pieniądze a może bardziej – bo chcą by ich wysiłek był doceniony i szanowany. I nic w tym dziwnego. Ale od początku.

W szkołach podstawowych niesportowych lekcje WF to w większości farsa. Nauczycielom się nie chce, dzieciom się nie chce, rodzicom też. I wszystkim jest z tym dobrze. Ja się śmiałam w głos jak poprzedni rząd ogłosił jakiś kolejny program typu Sportowe Talenty i zarządził masowe testy sprawnościowe w poszukiwaniu kandydatów na mistrzów. Generalnie test został przeprowadzony tak, żeby nikogo nie znaleźć. Bo to wygodne. Pomijam, że wyniki są zatrważające. Nie, nie jest rozwiązaniem likwidacja ocen, lub ocenianie za same chęci. Ale od tego jak to miałoby wyglądać są metodolodzy nauczania.

W szkołach sportowych jest pod tym względem lepiej, jest zaplecze, jest kadra, dzieciaki, które są chętne i rodzice, którzy wiedzą po co dzieci do takiej szkoły zapisali. Obowiązkowe badania lekarskie co pół roku są rzeczą słuszną. Sęk w tym, że badania badaniom nie są równe. Te wykonywane na NFZ (pula badanych jest mocno ograniczona) czasem bywają po prostu kpiną. I różnią się od tych komercyjnych, wykonywanych w tej samej przychodni, przez tych samych lekarzy. Taka ciekawostka. Z moich obserwacji wynika, że na samym dole, w sportowych podstawówkach system selekcji nie wygląda źle. Nie wiem jak jest później, bo tej przygody nie kontynuowaliśmy. Ale na zdrowy, chłopski rozum, jeśli młody człowiek po podstawówce ma potencjał i talent, to trzeba jego samego i jego rodziców jakoś przekonać żeby w tym sporcie zostali. Bo w sporcie wówczas siedzi cała rodzina. Samo dziecko nic nie zrobi, jeśli nie stanie za nim zaangażowanie rodziców, nauczycieli, trenerów. Kropka.

7. Więcej presji medialnej.

Pompowanie balonika, robienie ze sportowców murowanych kandydatów do medalu, podgrzewanie emocji społecznych, okazjonalne zainteresowanie poszczególnymi dyscyplinami – nie służy niczemu poza klikami. Niestety za miesiąc, wszystkie duże tytuły, które dziś pieją o nadużyciach w związkach sportowych robią to w kontekście dowalenia PiSowi (nie rozumiejąc/nie chcąc rozumieć, że problem nie dotyczy polityki), nie dowiozą tematu, nie będą do porzygu cisnąć uśmiechniętych ministra Nitrasa i premiera Tuska żeby interweniowali i tą rzecz doprowadzili do końca. Za miesiąc nikt nie będzie o tym pamiętał, kolesie w związkach zostaną, a sportowcy nadal będą w czarnej dupie.

8. Prezes PKOL miszcz

Radosław Piesiewicz, prezes PKOL, gość o ego tak wybujałym, że nie wiem czy by się katowickim Spodku zmieściło. Jego oblicze widniało na bilbordach razem ze sportowcami prawie w całej Polsce. Zapowiadał nawet 19 medali w momencie, kiedy wszyscy wiedzieli, że problemem będzie dobić do dziesięciu. Marzą mu się igrzyska w Polsce. Po wątpliwym sukcesie polskiej kadry stwierdził, że za przygotowanie zawodników są odpowiedzialne związki i że to przecież nie jego wina. Że on przecież chętnie by te mieszkania, obrazy, diamenty i wakacje wszystkim z serduszka oddał. Ale niestety. Nie wiem czy na czele PKOL powinien stać ktoś tak odklejony. Ten człowiek nigdy dla nikogo (oprócz siebie samego) nic nie załatwi.

9. Zarządzanie weteranami

Mamy w Polsce całą plejadę dawnych medalistów z różnych dyscyplin. Nie każdy nadaje się na trenera, nie każdy nadaje się do pracy z młodzieżą. Ale organizowanie eventów polegających na spędzeniu setek uczniów do miejscowej hali sportowej i kazanie im „wspólnego” bicia rekordu w czymśtam, gdzie emerytowana gwiazda wychodzi na scenę i z wysokości coś tam opowiada i pokazuje – nie jest rozwiązaniem, jest marnowaniem potencjału. O wiele lepszy efekt byłby gdyby taki mistrz, np. taki Sławomir Szmal, legendarny polski bramkarz piłkarzy ręcznych Orłów Wenty przyjechał do jednej za szkół, takiej niedużej, i razem z dzieciakami zagrał w piłkę, taka Otylia wlazła z dzieciakami do basenu w jakiejś szkole i razem nimi popływała. I taki dzieciak do końca życia zapamiętałby, że miał wf z kimś takim i może nawet bramkę rzucił Szmalowi. Ale tu trzeba pracy u podstaw. Sensownej i przemyślanej, nastawionej na jednostkę a nie na masę.

Jakie z tego wnioski?

Że to co się wydarzyło to pokłosie dziesięcioleci zakopywania pod dywanem systemowych problemów związkowych, że jeśli nic się nie zmieni, to z kolejnych igrzysk przywieziemy jeszcze mniej medali, bo nikt szanujący własną pracę nie pójdzie do sportu. Tu nie pomogą spoty na social mediach z udziałem starej gwardii mistrzowskiej zachęcającej do bycia sportowcem i kolejne bilboardy z Piesiewiczem. Żadne fasadowe działania nie pomogą. Tak jak w wielu innych miejscach w kraju, czas pozorowanych działań minął i pora na rzeczywiste działania. Bo kolejne uzdolnione jednostki albo nie wejdą w sport, albo będą zdobywać medale dla innych krajów, które wykorzystają potencjał. Ale ponieważ gros działań zależy od polityków, to jakichś wielkich nadziei sobie nie robię. Mamy ludzi, mamy zaplecze, kasa się znajdzie, tylko ktoś musi połączyć te cholerne kropki i sprawić, że odpowiedni ludzie odejdą, odpowiedni przyjdą, kasa popłynie tam gdzie powinna i wesprze tych, których warto.

Wszystkie filmy z cyklu:

Czy teraz ruszy remont mostów w Tczewie?

Konserwator zdecydował, starosta ogłasza przetarg. Czy to przełom w sprawie remontu mostów w Tczewie? Odtworzenie na wzór pierwotny cylindrycznych wież strażniczych osadzonych na filarach mostu...

Maszt i armata w skansenie Muzeum Marynarki Wojennej

Zimą muzealne ekspozycje plenerowe świecą zazwyczaj pustkami. Nie oznacza to jednak, że nic się tam nie dzieje. W muzeum marynarki podziwiać możemy maszt i...

Elbląskie muzeum w złocie i srebrze

W elbląskim Muzeum Archeologiczno Historycznym  ruszyły dwie bardzo ciekawe wystawy, poświęcone skarbom Wikingów – tym złotym i tym srebrnym.  Na ekspozycji wystawy: “Srebro wikingów. Skarb...

RETRORECENZJE: Ludzie honoru

Gdy wokół nas coraz ich mniej, wówczas ci z ekranu muszą nam starczyć. Wracam do starych filmów, bo w dzisiejszym kinie/rzeczywistości coraz trudniej znaleźć...

Elbląska codzienność za Gomułki czyli jak powinno dbać się o lokalną tożsamość

Elblążanie wzbogacili się o niezwykły album, dokumentujący codzienność miasta w latach 60. XX w. Takiego wydawnictwa życzymy wszystkim polskim samorządom, którym zależy na zachowywaniu...

Nie warto przyjaźnić się z ludźmi czyli smutny koniec oliwskiego jelenia Zygmunta

Tegoroczne święto Trzech Króli przyniosło smutek mieszkańcom podleśnych ulic Oliwy. Dziś odszedł nasz Zygmunt - pisali zatroskani. Co tak naprawdę zabiło oswojonego jelenia,...

Boże Narodzenie z dreszczykiem

Nie wszędzie Boże Narodzenie w Europie obchodzi się tak samo. Podczas gdy my łamiemy się opłatkiem, są takie miejsca w Europie, gdzie zamiast Mikołaja...

Powietrzne karetki mają 100 lat Chcą im postawić pomnik

W 1924 roku generał-doktor Felicjan Sławoj Składowski, Szef Departamentu Sanitarnego Ministerstwa Spraw Wojskowych, powołał Komitet Rozwoju Lotnictwa Sanitarnego w Polsce, a następnie Komitet Wykonawczy...

Park Oliwski, masoni sławny ogrodnik i doktor z Pruszcza Gdańskiego

Badacze zajmujący się historią Pruszcza Gdańskiego przez lata głowili się  nad towarzyskim fenomenem dr Hermanna Wiedemanna, wokół którego - w zasadzie od razu po...

Rekordowa aukcja w Sopockim Domu Aukcyjnym: 'Manewry’ Kubickiego sprzedane za 2 miliony!

23 listopada w trakcie Aukcji Dzieł Sztuki w Sopockim Domu Aukcyjnym padł prawdziwy rekord. Obraz Jeremiego Kubickiego "Manewry" został sprzedany za 2 100 000...

397. rocznica Bitwy pod Oliwą: Odkrywanie historii monumentalnego obrazu Mariana Mokwy

28 listopada przypada 397. rocznica zwycięskiej Bitwy pod Oliwą. To wydarzenie historyczne stało się inspiracją dla monumentalnych obrazów autorstwa Mariana Mokwy. Jeden z nich, wyjątkowo cenny - "Bitwa pod Oliwą...

Gladiator 2: I to tylko tyle?

Zaprawdę powiadam Wam. Jest tylko JEDEN Gladiator (z roku 2000). I wyreżyserował go Ridley Scott a muzykę do niego skomponował Hans Zimmer, Klaus Badelt...

Gdańskie ikony i pruszczańskie filiżanki babci

Czy wiece, że Ikon się nie maluje? Ikony się pisze? Już jutro w gdańskiej Galerii w Zaukłu rusza o 17 niezwykła wystawa, prezentująca dwa...

Tu się zgina dziób PINGWINA

PINGWIN to jeden z najmocniejszych seriali w ostatnim czasie. Od razu nadmienię: Nie jest dla każdego. Jest brutalny, jest mroczny. To wizualizacja powiedzenia, że...

„Franz” Smuda i jego wielkie cuda

Niespełna 2 miesiące temu były selekcjoner reprezentacji Polski zmarł na nowotwór. Franciszek Smuda na zawsze zapisał się w historii polskiej piłki. Znakomity trener, słaby...

Erwin Elster – Oleje i Akwarele [2024]

W ramach dorocznych Zaduszek Artystycznych na PółnocnaTV zapraszamy państwa do wspólnej podróży w świat obrazów olejnych i akwareli Erwina Elstera, malarza związanego z Trójmiastem....

ODESZLI [2024]

Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą, i ci, co nie odchodzą nie zawsze powrócą, i nigdy nie wiadomo, mówiąc o miłości, czy pierwsza jest ostatnią, czy...

Kto następny? AI przejmuje świat

Modele sztucznej inteligencji podbijają internet - u jednych budzą zachwyt, u innych przerażenie. Dynamiczny rozwój branży zdaje się co miesiąc zaskakiwać nowinkami. Najpierw Chat...

Szpicbródka – znany sprawca

W sobotnie popołudnie 25 stycznia 1930 roku, w Warszawie przy ulicy Pańskiej, Policja Państwowa aresztowała polskiego kasiarza wszech czasów Stanisława Cichockiego, znanego bardziej pod...

Kabaret Starszych Panów i kapeć Gomułki

To nie tylko kabaret. Choć finezyjny i inteligentny. Odtrutka na przaśność i siermięgę PRLu. Niby nie mówili o polityce, a jednak na ich widok...

Dużo dobrej sztuki w Sopocie

Będąc w Sopocie, warto wstąpić do Muzeum Miasta Sopotu i hotelu Sheraton. Znajdziecie tam Państwo dużo dobrej sztuki. W Muzeum Miasta Soporu możemy od kilku...

Morskie figle i psoty kapucynki Betty

Wszyscy znają, swoją drogą smutną, historię niedżwiedzia Wojtka. Znacznie mniej popularna jest opowieść o maskotce załogi niszczyciela ORP Błyskawica – niezwykłej kapucynce Betty. Betty miała...

Aeroklub Gdański, czyli pół wieku latania w Pruszczu Gdańskim

Aeroklub Gdański, jedna z najstarszych i zarazem najznamienitszych organizacji pozarządowych na Pomorzu, świętował dziś 95 lat i pół wieku działalności lotniczej w Pruszczu Gdańskim....

Kultowa Karczma Irena zamknięta To smutny dzień dla Sopotu

Po dziesięcioleciach działalności, w ten weekend zakończyła działalność kultowa sopocka Karczma Irena. Ulubione miejsce artystów, naukowców, sopockiej bohemy, uciekającej od zgiełku Monciaka i SPATiF-u,...

Nganalu mantaku kartu warralu watjanma czyli Aborygeni w Bydgoszczy

Spotkaj się się z fascynującą kulturą Australii Egzotyczna Australia i jeszcze bardziej egzotyczni Aborygeni. Już w czwartek w Bydgoskim Centrum Sztuki będziemy mogli zderzyć...

Dobre wyniki aukcji Sopockiego Domu Aukcyjnego

Dwa największe światowe domy aukcyjne Sotheby's i Christie's odczuły kryzys na rynku sztuki w pierwszej połowie 2024 roku. Z opublikowanych danych wynika, że tylko londyński...

Tygrysek Pietrek i Jan Wilkowski

Podczas odbywającego się w Gminie Pruszcz Gdański Festiwalu „Fotel” szczególną sympatię młodych widzów wzbudziło przedstawienie pt. „Tygrysek Pietrek”. Pomysłodawcą tej historii był Jan Wilkowski....

Tajemnica Monte Christo

Po ceremonii otwarcia igrzysk w Paryżu i miejscami wątpliwej stylistyce wydarzenia, z pewnym strachem obejrzałam najnowszą adaptację "Hrabiego Monte Christo" opartą na scenariuszu Alexandre'a...

Walka o medal, walka o hijab

Duże wydarzenia sportowe mają to do siebie, że przy ich okazji dowiadujemy się rzeczy nowych, zmuszają do pogrzebania głębiej, doczytania szerzej, dowiedzenia się więcej....

Te okręty nazywały się „Danzig”. Oba wpisały się w światową historię wojen na morzu

Dwa okręty, które Prusacy nazwali „Danzig”. Oba miały szczęście brać w najważniejszych wydarzeniach historii świata. Warto je przypomnieć choćby z tego powodu, że 28...

Wszyscy Reksia znają i kochają

Pamiętacie jeszcze cykl bajek o Reksiu? Mało kto wie, że pierwowzór uroczego psa z kreskówki był foksterierem i wabił się Trola. Należał zaś do...

Nowa Lalka. Kto powinien zagrać Wokulskiego i Łęcką?

W 2026 roku świat ujrzy najnowsze dzieło reżysera Macieja Kawalskiego (nie mylić z Kawulskim od produktu kleksoniepodobnego). Dziełem tym będzie Lalka. Właśnie trwa kompletowanie...

Wakacje w Kinie na Bursztynowym Szlaku

Ekscytujące filmowe przygody to jedna z propozycji spędzenia wakacyjnego czasu w Pruszczu Gdańskim. Dla tych co nie lubią słońca, upału, tradycyjnych letnich ulew i innych...

Vidocq – historia prawdziwa

Żołnierz, awanturnik i złodziej, który jest uważany za ojca francuskiej policji kryminalnej, pierwszego prywatnego detektywa oraz wzór postaci niestrudzonego policjanta Javerta - jednego z...

Limboski & REV RAY i komedia dla ludzi bez poczucia humoru

Przed nami JUŻ!!! czwarty weekend Faktorii Kultury! (Ależ ten czas ucieka!) Co nas czeka? Już dziś o godz. 20:30 ️ zagrają dla nas Limboski...

Wielkie sprzątanie kilkusetletnich wraków przez podmorskich archeologów z gdańskiego muzeum

Choć archeologia to w Trójmieście i okolicach sprawa prawie codzienna, w zdecydowanej większości kojarzy się nam z lądem. Tymczasem sporo dzieje się także pod...

Klasyczne blokowanie McDonalda w Elblągu vol.5

Po raz piąty wspólnie z przyjaciółmi i oczywiście Wami zablokowaliśmy McDonalda w Elblągu 🙂 Popatrzyliśmy, pojedliśmy, pouczyliśmy się, a nade wszystko świetnie spędziliśmy czas....

Mieli ją zburzyć Od pół wieku jest muzeum na Westerplatte

Wartownia na Westerplatte ma już pół wieku Cudem odratowana dzięki akcji przesunięcia przy okazji rozbudowy portu w 1967 roku i po remoncie otwarta w...

Klasyczne blokowanie McDonalda w Elblągu vol.5 – zaproszenie [2024]

Przenieś się w czasie i poczuj ducha prawdziwej Ameryki w sercu Elbląga. Już 7 lipca w samo południe piąty raz klasycznie zablokujemy McDonalda w Elblągu....

Siódmego lipca Klasyczne Blokowanie McDonalda w Elblągu. To już 10 lat!

Wszystko zaczęło się od pomysłu dwóch panów, którzy postanowili stworzyć pod żółtym „M” przestrzeń na wzajemną wymianę motoryzacyjnej myśli z zapewnieniem małego „conieco”. Pomysł...

Policja poszukuje dyrektora Muzeum Kociewskiego w Starogardzie

Zaginął dyrektor Muzeum Kociewskiego w Starogardzie, dr Mariusz Brodnicki. Ostatnio widziano go w Lublinie. Dyrektor muzeum i zarazem pracownik Uniwersytetu Gdańskiego ma 45 lat. Ostatni...

Niebo Polskie na Noc Kupały

Dla jednych to sobótka albo Noc Kupały, a dla innych po prostu Noc świętojańska, czyli najkrótsza noc w roku. Z tej okazji w sobotę,...

Kaszubska prażnica na bretlingach kolejnym produktem regionalnym Pomorza

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi zaktualizowało listę produktów tradycyjnych. Prażnica na bretlingach, specjalność kuchni kaszubskiej jest 187 pomorskim produktem, który został dołączony do spisu....

Piękne klasyki w Mille Miglia

W słonecznej Italii zakończył się wczoraj niezwykły wyścig. Mille Milia Storica to kultowa impreza, skupiająca najbogatszych tego świata i jednocześnie, to co najlepsze w...

Wielka parada MINI rodziny

Tak świetnej atmosfery nie ma na żadnym zlocie supersamochodów! Mowa o XII już Paradzie Mini Rodziny, która w weekend wyruszyła na Kaszuby spod salonu...

Idźcie na „Jedno życie”

Czy Sir Anthony Hopkins jest wybitnym aktorem? Najwybitniejszym we współczesnym kinie. Czy film "One Life" jest najwybitniejszym filmem? Nie. Czy warto go obejrzeć? Tak....

Święta polskie: Boże Ciało

Przypadające na jedenaście dni po Zielonych Świątkach Boże Ciało, jest jedną z najbardziej zakorzenionych w polskiej tradycji uroczystości religijnych w Polsce. Podobnie jak Wielkanoc...

Socjalizm, feminizm i sztuka w Bydgoszczy

Socjalizm, feminizm i sztuka. Artystyczne obchody Międzynarodowego Roku Kobiet 1975 w Bydgoszczy, czyli kolejny bardzo ciekawy wykład Wiktorii Szczupackiej w Bydgoskim Centrum Sztuki. Ustanowiony...

Niezwykła przesyłka z Sajgonu

Czasami gdzieś w okolicach północy, jeszcze pracując, mózg krzyczy o krótką przerwę. Tak zaczyna się wolne surfowanie w internecie, które czasami kończy się króliczą...

Biało czerwona kokarda na kamienicy w której mieszkał Jan Henryk Żychoń

Wczoraj przy wejściu do kamienicy przy Grunwaldzkiej 117 we Wrzeszczu, zawiązaliśmy biało – czerwoną kokardę. Ma ona przypominać o 80. rocznicy śmierci mieszkającego w...
Zobacz również: