piątek, 26 kwietnia, 2024

Lexus ES300h – dla ekologicznego menadżera

Niewątpliwie największe wrażenie, zrobił na mnie fakt, że ponad dwustukonny zespół napędowy, zużywał w mieście 6,8l benzyny na 100km. Stąd słowo „ekologiczny” w tytule, bowiem zaprojektowany przez Toyotę zespół hybrydowy nie ma tzw. wtyczki, zatem nie doładowujemy go „węglem”. To co mamy w bateriach pochodzi z energii odzyskiwanej przy hamowaniu i doładowywanej przez silnik w momentach mniejszego obciążenia – ta technologia działa od lat i powoduje, że w mieście te auta rzeczywiście palą mało. W trasie natomiast mamy do dyspozycji silnik benzynowy o dużej pojemności, który bez problemu radzi sobie z ciężką limuzyną. Start z miejsca nie robi wrażenia, ponieważ napędzany na jedną oś samochód momentalnie traci trakcję i jest zduszany przez systemy. Ale w tym aucie przecież nie chodzi o to by być pierwszym ze świateł. Tutaj słuchamy Jazzu, na świetnym audio i powolutku jedziemy, nie narażając się na mandat, ponieważ nie musimy wcale przekraczać przepisów. Auto wycisza tak bardzo, że prawie nie rozmawialiśmy w czasie jazdy. Wracając do dynamiki zespołu napędowego – zmiana pasa w ruchu miejskim czy wyprzedzanie to już zupełnie inna para kaloszy. Silniki elektryczne są gotowe do natychmiastowej reakcji, co daje czas silnikowi spalinowemu. W praktyce oznacza to, że w dowolnym momencie mamy do dyspozycji „kopniaka”, który szybko i sprawnie rozpędzi auto.

Jeżeli mieliście okazję poznać Toyotę Camry, to tutaj odnajdziecie podobną konstrukcję jednak o dużo większym komforcie jazdy. Testowana wersja F-Sport wyposażona została w zawieszenie adaptacyjne. Auto świetnie wybiera wszelkie nierówności. Otoczeni jesteśmy przez charakterystyczne dla Lexusa wysokiej jakości materiały. Ten styl trzeba lubić – połączenie czarno-białej skóry nie każdemu się spodoba. Zupełnie nowe multimedia, to również raczej propozycja dla tradycjonalistów. Nie tylko tradycjonalistów ucieszy natomiast, że nie zastosowano tutaj ściany ekranów dotykowych. Wszystkie najważniejsze funkcje obsługiwane są z użyciem fizycznych przycisków i pokręteł.

No i na koniec stylistyka – stąd „menadżer” w tytule. To auto jednoznacznie kojarzy się z garniturem, i zobaczycie to sami w galerii na końcu artykułu. Auto prezentuje się bardzo dobrze – wygląda nowocześnie i elegancko. Postawiono na sprawdzone rozwiązania, które znamy z innych modeli marki. Patrząc na to auto, od razu wiemy, że to ES.

Na sam koniec cena. Auto zaczyna się od nieco ponad 238 tysięcy złotych w promocji. Za testowaną wersję F-Sport zapłacimy natomiast minimum 290 tysięcy w cenie regularnej. I choć uczciwie trzeba przyznać, że wiadomo za co płacimy, to warto pamiętać, że siostra Camry kończy na niecałych 170 tysiącach.

Auto testowane dzięki uprzejmości Toyota Carter Gdańsk.

Zobacz również: