sobota, 27 kwietnia, 2024

Barbara Ptak – pierwsza dama polskiej kostiumografii

Mawia się, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i coś jest na rzeczy. Skonfudowana zaprezentowanymi fotosami z planu serialu „Korona królów. Jagiellonowie” oraz widniejącymi na nich tragicznymi kostiumami, nawiązującymi do paździerzowych początków tej serialowej produkcji TVP, postanowiłam przypomnieć i przybliżyć postać pierwszej damy polskiej kostiumografii, miłośniczkę wysokich budżetów – Barbarę Ptak. Kobietę, która zaprojektowała i stworzyła najpiękniejsze kreacje najlepszych polskich produkcji filmowych, w tym czterech filmów nominowanych do Oskara. To w jej kostiumach zapamiętaliśmy Bonę Sforzę, Jerzego Bińczyckiego w roli króla Zygmunta Starego i nieśmiertelnego Bogumiła Niechcica, bohaterów Faraona i nie tylko. To ona znacznie przyczyniła się do sukcesów filmów Antczaka, Kawalerowicza, Kutza, Polańskiego, Sass i Wajdy.

 Urodziła się w Chorzowie (dawnej Królewskiej Hucie) w1930 roku jako Barbara Boruszak. Pierwsze dekoracje zaprojektowała, będąc uczennicą gimnazjum. Ukończyła Liceum Plastyczne, studiowała najpierw na krakowskiej, a następnie warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. 1963 roku uzyskała dyplom na Wydziale Grafiki w pracowni Józefa Mroszczaka, artysty, który wraz z Henrykiem Tomaszewskim stworzył polską szkołę plakatu. Jej pracą dyplomową był projekt wystawy z okazji 75-lecia kina w Polsce.

Oskarowe przygody: Nóż w wodzie i wymagający minimalizm

Kadr z filmu Nóż w wodzie reż. Roman Polański(1961)

W 1961 roku Barbara Ptak stworzyła minimalistyczne kostiumy do debiutu Romana Polańskiego „Nóż w wodzie”, który otrzymał pierwszą polską nominację do Oscara. Kameralny, czarno-biały obraz z jednej strony nie pozostawiał dużego pola manewru, z drugiej zaś niejako zmusił ją do stworzenia takich projektów, w których mimo wszystko będzie widać jej autorski gest. Postawiła m.in. na obszerne peleryny z kapuzami – takie, jakie w tamtym czasie nosiła straż pożarna.

Barbara Ptak nie przypuszczała wówczas, że będzie to dopiero pierwszy z czterech filmów nominowanych do najważniejszej filmowej nagrody na świecie, w których bohaterki i bohaterowie noszą kostiumy jej projektu.

Oskarowe przygody: Faraon i beczki na pustyni

Kadr z filmu „Faraon” reż. Jerzy Kawalerowicz (1965)

Kolejny sukces przyszedł cztery lata później. Do Oscara nominowany został „Faraon” Jerzego Kawalerowicza, monumentalne przedsięwzięcie, do którego zdjęcia powstawały w większości na pustyniach Uzbekistanu. Barbara Ptak przejęła odpowiedzialność za kostiumy po Andrzeju Majewskim, który nie radził sobie z wysokimi temperaturami. Bodaj najciekawszą anegdotą związaną z produkcją kostiumów do tego filmu jest historia o farbowaniu tkanin na pustyni. Pani Barbara oraz jej współpracownice barwiły bawełnę w naturalnych barwnikach, a proceder odbywał się w ogromnych beczkach po oliwie ustawionych na pustyni Kyzył-Kum. Materiały wyciągane z przypominających kotły beczek suszono następnie na piasku, potem odpowiednio drapowano. „Wyglądałyśmy jak czarownice” – wspominała Barbara Ptak w filmie-sylwetce opublikowanym przez łódzkie Muzeum Kinematografii.

To co niewątpliwie wpływało na jakość pracy kostiumografów w „Faraonie” to bez wątpienia nieograniczony budżet. Jerzy Rutowicz, ówczesny kierownik produkcji filmu Jerzego Kawalerowicza przyznał, że takich warunków finansowych nie miał już nigdy później. Nieograniczone możliwości finansowe były dla Barbary Ptak niemal luksusowym środowiskiem pracy. Tylko, że tu nie chodzi o wykwintność strojów oraz hojność ozdób – a dbałość o precyzję i każdy, najdrobniejszy szczegół. A także o realizm.

Praca Barbary Ptak nad kostiumami do kolejnych projektów zaczynała się na długo przed zdjęciami. I zaczynała się od skrupulatnych studiów nad kontekstami historycznymi i społecznymi wynikającymi ze scenariusza. W jej opinii ni istniały drogi na skróty. Przeprowadzane przez nią kwerenedy były arcyszczegółowe. Długie godziny kostiumografka spędzała w muzeach badając ikonografię – ponieważ każdy szczegół był istotny.

Barbara Ptak doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że film to wymagająca sztuka wizualna, a kamera jest najbardziej bezlitosnym recenzentem jej pracy. Kostiumy w „Faraonie” konstruowane wyłącznie przez drapowanie i upinane na aktorze a renesansowa suknia Bony Sforzy nie mogła być zapinana na zamek błyskawiczny – choćby ukryty.

Z taką dbałością o detale wiąże się oczywiście ogromny budżet. Dlatego też reżyserowi, który pytał, czy mogłaby zrobić coś taniej, odpowiadała, żeby w takim razie sam zaprojektował kostiumy.

Ciąg dalszy doczytasz TU