sobota, 27 kwietnia, 2024

Czy mam przyjemność z żoną trupa?

kadr z filmu Flirtująca wdowa

„Do domu, przez który przeszła śmierć, zostawiając oszołomionych ciosem mieszkańców – natychmiast, natrętnie dopominając się o swoje prawa, wdziera się życie, Uosabia je zazwyczaj agent z biura pogrzebowego, ogromnie uroczysty pan, który skłania się sztywno i zapytuje z godnością: – Czy mam przyjemność z żoną trupa? Tak na niezamkniętej jeszcze trumnie zasiada i rozpiera się, nieodłączna od konwencjonalizmu życia – groteska.”

W ten dość niecodzienny sposób rozpoczyna się rozdział poradnika dobrych manier J. Klewnarskiej „Dobre wychowanie na co dzień” wydanego w Poznaniu w 1931 roku. Stwierdzono, że ze śmiercią bliskiej osoby związane są liczne konwenanse, którym rodzina zmarłego mimo pogrążenia w bólu i rozpaczy musi sprostać. Należały do nich nadanie ogłoszeń i zawiadomień o zgonie krewnego, organizacja pogrzebu, wreszcie właśnie żałoba. Wskazywano, że żałobna czerń była najwłaściwszym uzewnętrznieniem smutku. Żałobny ubiór miał pełnić również funkcję komunikatu skierowanego do otoczenia. Jak pisano: „Wkładając żałobę, uzbrajamy się niejako w szyld z napisem: – Uszanujcie moje cierpienie – Tak pojęta żałoba staje się rzeczywiście ochronnym mundurem smutku”. Jak stwierdzono dalej żałobę nosi się jednak przede wszystkim dla siebie (aby wyrazić ciężar swojego bólu i cierpienia) jak również poprzez delikatność wobec bliźnich i ich cierpienia. Odwoływano się ze specyficznym humorem do noszenia żałobnego stroju przez synową po śmierci nielubianej teściowej czyniącej to aby nie sprawić przykrości mężowi, podczas gdy w rzeczywistości odczuwała zgoła przeciwne emocje. Jak wskazywano dalej, czas i formy żałoby zależał od kraju. Sięgano do przykładów francuskiej arystokracji pielęgnującej trzyletnią żałobę, tradycji staropolskiej nakazującej zakładanie czarnych żałobnych szat przez rok i sześć tygodni po rodzicach i małżonkach, sześć miesięcy po dziadkach, nie przewidującej zaś żałoby po dzieciach i dalszych krewnych, wreszcie tradycji niemieckiej – nakazującej wyrażanie żałoby strojem po wszystkich choćby najdalszych krewnych, modyfikując jedynie okres jej trwania w zależności od stopnia pokrewieństwa.

Dalsza część tekstu Anny Kruger TU