wtorek, 30 kwietnia, 2024

Mały rycerz, step szeroki i gwóźdź w parkiecie

Tadeusz Łomnicki w roli Michała Wołodyjowskiego, foto. kadr z filmu

Serial „Przygody Pana Michała” został wyreżyserowany przez Pawła Komorowskiego. Pierwszy odcinek produkcji wyemitowano 14 listopada 1969 roku. W roli małego rycerza wystąpił niezastąpiony Tadeusz Łomnicki. Obok niego, w serialu zagrała plejada gwiazd polskiego kina tamtych czasów: Magdalena Zawadzka, Daniel Olbrychski, Andrzej Łapicki, Mieczysław Pawlikowski, Marek Perepeczko, Barbara Brylska, Mariusz Dmochowski czy Barbara Krafftówna.

Serial przedstawia losy zasłużonego dla kraju pułkownika Michała Wołodyjowskiego, który z hetmańskiego rozkazu rusza ku Dzikim Polom, by strzec granic Ojczyzny. Jako dowódca polsko-tatarskiej stanicy, wiedzie życie żołnierza. To niespotykana dzisiaj liryczno-bohaterska opowieść, w której nie zabrakło scen batalistycznych ani komediowych sytuacji.

Nakręcono łącznie 13 odcinków „Przygód pana Michała”, a każdy z nich trwał 27 minut.
Oprócz wielkiego zainteresowania telewizyjnej widowni dolami i niedolami trójkąta Michał-Baśka-Azja, wiele ciepłych uczuć wzbudzała też postać Onufrego Zagłoby. I to właśnie jego postać zyskała najmocniej w wersji serialowej, gdzie Komorowski mógł jej poświęcić zdecydowanie więcej czasu niż Jerzy Hoffman w powstającym równolegle kolorowym, kinowym „Panu Wołodyjowskim”. To tu, w czarno-białym serialu, znalazło się miejsce na gawędy Zagłoby i jego humor – co przysporzyło Mieczysławowi Pawlikowskiemu ogromną sympatię widzów.

Mieczysław Pawlikowski w roli Jana Onufrego Zagłoby

Wspominając „Przygody Pana Michała” nie sposób nie wspomnieć czołówki serialu, a właściwie piosenki „W stepie szerokim”, skomponowanej przez Wojciecha Kilara do słów Jerzego Lutowskiego, a fenomenalnie wykonanej przez Leszka Herdegena. Wypada wspomnieć, że ta piosenka przeżywa swoją drugą młodość. Utwór tak bardzo przypadł do gustu kibicom polskiej siatkówki, że trudno sobie wyobrazić mecz reprezentacji Polski bez „Pieśni o małym rycerzu”.

I pomyśleć, że wszystko przez Sebastiana Świderskiego (dzisiejszego prezesa PZPS), niegdyś najlepszego naszego atakującego, który przy swoim skromnym wzroście (193 cm) na tle swoich kolegów z kadry Piotra Gruszki i Pawła Papke wyglądał po prostu jak… mały, dzielny, naparzający gwoździe w parkiet z drugiej linii wyskakując pod sufit, rycerz właśnie…

Serial bezwzględnie uwielbiam, mimo, że widziałam kilkanaście razy, wciąż się świetnie bawię.