niedziela, 28 kwietnia, 2024

To koniec The Crown. Na szczęście.

Na Netfliksie pojawiła się druga część szóstego sezonu The Crown. Po pierwszej, żenująco słabej części, teraz jest trochę lepiej. Zaprezentowane sześć odcinków jest nierównych, miejscami nudnych, że sobie przewijałam, miejscami przypominających The Crown z najlepszych czasów czyli sezonów 1-4.

Współcześnie historia koncentruje się na Złotym Jubileuszu, historii Kate i Williama, śmierci królowej matki i Małgorzaty oraz ślubie Karola i Kamili. Część jest także poświęcona na prywatną wojenkę królowej z Tonym Blairem. W porównaniu do części pierwszej jest więcej polityki, a to tylko na plus. Wszystkie odcinki dotyczące Williama, Kate oraz Harry’ego są tak tabloidowe, że słabo się robi. Tak jakbyśmy ich historię poznawali z nagłówków najbardziej prymitywnych brukowców. Oczywiście nie mogło zabraknąć Harry’ego ze swastyką, no bo jak inaczej.

Serial ma porządne momenty, takie jak historia choroby i śmierci Małgorzaty, historia rozwoju relacji między nie Williamem a Kate, ale znacznie ważniejszej, między Wiliamem a Królową (nie tylko w korelacji wnuk – babcia ale jako monarcha – następca). Ogromna szkoda, że to nie zostało rozwinięte, a wepchnięto na siłę postać Kate. Przyznam, że dziwnie się oglądało sceny, gdy królowa planuje własny pogrzeb, poniekąd wbrew swojej woli, dobiera muzykę – a przecież widzieliśmy już ten pochówek. Ale to tylko pojedyncze momenty zabite puszczaniem oka na siłę do chyba trochę młodszego widza. Zmarnowany potencjał.

Nie kupiłam Królowej rozmawiającej z duchami, nie kupuję monarchini gadającej do młodszych wersji samej siebie. Serial kończy się tak naprawdę na niczym. Dobrze, że to już koniec.

Pierwszą część szóstego sezonu recenzowałam tu:

Zobacz również: