1670? O jak cię mogę, TAK! To miniserial turbokomediowy na Netfliksie, choć bardziej bym powiedziała pastisz w kontuszu na współczesne społeczeństwo polskie wymieszane z naszymi nawykowymi przekonaniami o szlachcie sprzed wieków.
Wszystko tu jest, mieszanina zaściankowości, pańszczyzny na wesoło, współczesnej problematyki równościowej, pazernego kleru, zabobonu i nie tylko. Takie zwierciadło na nasze własne stereotypy, nie dość, że krzywe, to jeszcze potłuczone, brudne, ale za to w złoconej ramie.
O technikaliach nie powiem nic więcej, nadto iż nie jest to żadne arcydzieło, ale wybaczam mimo, że miejscami mrozi krindżem. Bo dwie sceny dalej dostajemy między oczy taką perełką, że konieczne jest zapauzowanie żeby się wyśmiać i dopiero dalej oglądać. Operatorka bezpieczna, na gładko, szkolnie poświecona, bez problemów z dźwiękiem i muzyką(dobrze dobraną). Klimat oddany bardzo dobrze, realia ujdą, czołówka jest mega. Bartłomiej Topa rewelacyjny, Katarzyna Herman też, młódź taka sobie.
Bardzo polecam. Bez znieczulenia w trakcie. Może nastąpić po seansie.
Myślę, że rekonstruktorzy historyczni wyciągną z tego serialu dla siebie jeszcze więcej smaczków niż przeciętny widz.
Ostatni raz tak rechotałam na pierwszym sezonie „Świata wg Kiepskich”, który był świetnym pastiszem społeczeństwa polskiego lat 90-tych. W dodatku uchwyconym przez Okhiła Khamidova – było nie było obcokrajowca. I tak, bliżej temu serialowi do Kiepskich niż do Black Adder.